3 razy do roku mamy kocięta i wtedy mamy wręcz zatrzęsienie wiadomości i telefonów z pytaniami o kocięta Wiele z nich jest o kociaki na prezent dla dzieci .
I wtedy zapala mi się CZERWONA lampka.
Od początku życia mojego syna w naszym domu była Yvette i to ona wniosła bardzo wiele. Ona była bardzo dobrą terapeutka i pomagała w wychowywaniu Michała. Gdy mój syn dorastał uznałam że czas, aby w naszym domu pojawiło się więcej kotów A to oznaczało, że mój syn może mieć swoje obowiązki: koty. Do dziś jest zresztą osobą, która zajmuje się czyszczeniem kuwet i dawaniem jedzenia kotom.
Przyznam, że uczy to odpowiedzialności.
Nigdy więc nie byłam przeciwna temu, by kocięta z mojej hodowli szły do domów gdzie sa dzieci. Wręcz to popierałam, wiedząc jaki może mieć to wpływ na młodego człowieka i jego podejście do życia.
Niestety wiele telefonów pokazuje, że rodzice myślą inaczej i kota traktują jak rzecz, którą należy dziecku sprezentować, bo chce. Chce teraz, natychmiast, dziś. Byłam proszona by wydać kociaka wcześniej przed szczepieniem, gdyż dziecko ma 10 urodziny, byłam proszona by oddać sprzedanego już kota… I słyszałam, że kotka egzotyczny jest do kitu, bo dziecku rodzice obiecali kota perskiego, a mamusia ma 10.000 żeby kupić kota (och jak ja lubię te internetowe przechwałki!). A następnie przeczytałam, że generalnie to “kociska są głupie i śmierdzące”. (czasem trzeba porozmawiać z kupującym, by znaleźć “drugie dno”).
I tak dochodzimy do sedna:
Kot to nie zabawka – nie szukajmy kotów na prezent. Kot to nie prezent na urodziny, dzień dziecka czy pod choinkę. Kiedyś jednemu z ojców tłumaczyłam, że kupując kota dla syna kupuje go dla siebie, on będzie się kotem zajmował, dbał i oczywiście utrzymywał. Przyznał mi rację i przypomniał sobie, że już mają taki prezent dla syna – świnkę morską…
Czy dziecko rzeczywiście chce kotka? – dzieci często wspominają, że cos chcą w danej chwili. Jest to impuls. Pytanie czy rzeczywiście następnego dnia nadal tego kota będą chciały?
A co z obowiązkami? – no właśnie… Jak pisałam, u nas w domu kotami w większości zajmuje się mój syn. Jeśli decyzja będzie przemyślana to można zastanowić się nad podziałem obowiązków, nad tym, kto będzie zajmować się kotem w wakacje.
I tak po raz kolejny kociak nie poszedł jako prezent dla jakiegoś dziecka. I przyznam, że wcale nie żałuję. Możliwe bowiem, że tydzień później moje ukochane kociątko siedziałoby smutne i zapomniane w kąciku niczym smutna zabawka.