Jak się nie dać oszukać?

  • Reading time:2 mins read

Przeglądając ogłoszenia kocie wpadam na czasem na istne perełki.

 

Uważam, że każdy nabywca kota powinien wiedzieć, że ten oto sprzedawca (pseudohodowca) to oszust.

Dlaczego?

Jak więc omotać potencjalnego nabywcę,, by myślał, że kupuje kota zadbanego, przebadanego?

Oto przykłady:

przebadany przez lekarza weterynarii felinologa pod względem wad genetycznych i wrodzonych

Niestety to nie lek

lekarz weterynarii bada kota pod względem wad genetycznych. Wysyłamy zwykle krew do laboratorium i otrzymujemy wynik. I nie za bardzo istnieje specjalizacja weterynaryjna felinolog 🙂

zaczipowany w systemie „safe animal eu”

Safe Animal to baza a nie system. No cóż, kolejna skucha 🙂

poradnik opieki nad kotem dostosowany indywidualnie do jego potrzeb, opracowany i zilustrowany przez technika weterynarii dbającego o nasze koty

Strzeż nad przed taką opieką!!! Wolę mimo wszystko opiekę weterynarza, ale widać, niektórych na nią nie stać.

koszt wyrobienia kopii dowolnego dokumentu to 250zł

W legalnych związkach duplikat rodowodu kosztuje tyle samo co do rodowód. W PZF jest to kwota 35 zł.

 

koszt wyrobienia paszportu unijnego to 350 zł

To chyba jeden z największych przekrętów. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi cena paszportu dla kota wynosi 100 zł. Na tym jak widać też można zarabiać.

Najbardziej rozwala zaś informacja

numer telefonu w ogłoszeniu podany jest do technika weterynarii, który opiekuje się miotem i jest najbardziej zaznajomiony z kotami.

Czyli kto sprzedaje kocięta? Technik weterynarii, którego nie ma jak zweryfikować i któremu nie wolno udzielać informacji na temat pacjentów? Czy hodowca?

 

Tak więc – nie dajmy się nabrać na słodkie słówka. Prawda jest taka, że pseudo-hodowcy to oszuści.