Czy rzeczywiście jest to taki wspaniały gadżet? Nie za bardzo.
Tu edytuję post, gdyż na Facebook-u spotkałam się z zarzutem firmy Ofiufiu, iż takich mat nie przekazywano bezpłatnie:
Cóż… Nie jest to jedyny przypadek recenzji na “zlecenie” firmy. Internet chętnie odsłania nam swoje zakamarki.
Ale zacznijmy od początku.
Czym jest Lickimat?
Lickimat są gumowymi spowalniaczami jedzenia. Na swojej powierzchni posiadają wypustki.
Źródło: firma Ofiufiu
Te właśnie wypustki powinny powodować, że kot będzie zlizywać całe jedzenie.
Jak to działa?
Według informacji producenta kot powinien zlizywać jedzenie z maty. Ha! No i tu się rozpoczyna zabawa. Bowiem: konsystencja jedzenia, które ma być rozprowadzane musi przypominać pasztecik. Najlepsza jest jednak do pożywienia w konsystencji jogurtu, serka homogenizowanego. Koty wtedy radzą sobie najlepiej z wylizywaniem jedzonka spomiędzy wypustków.
Jedzenie z puszki do Lickimat nie nadaje się praktycznie w ogóle – jest za “ziarniste”. Kot najzwyczajniej zjada to co wystaje nad matę a resztę zostawia.
Test LickiMat
Po pierwsze, czy mata działa zgodnie z obietnicą?
Pierwszy raz rozłożyłam na macie Soother jedzenie z puszki.
I tu był problem. Jedzenie z puszki ma niestety złą konsystencję. Jest zbyt zwarte, ma grudki i koty przez to bardziej jedzą z maty, a nie zlizują, tak jak obiecuje to producent.
Przetestowałam więc jedzenie z puszki ma macie Slomo. Jedzenie z puszki weszło w kwadraciki. I również tu była porażka. Koty zjadły to co wystawało i nie wylizały tego, co było w środku. Konsystencja była zbyt twarda. Jedzenie wyschło i koty tego nie ruszyły.
Jedzenie z puszki kompletnie nie nadaje się do mat Lickimat. Nie spowolni jedzenia. I koty nie wyliżą mat, tak jak zapewnia to producent.
Po raz drugi rozłożyłam mięso indycze na macie Slomo.
Mięso ładnie się rozkłada na wypustkach, dość głęboko wchodzi jednak w kwadraciki.
Po jedzeniu przez koty wygląda to tak:
Efekt: rzeczywiście koty chętniej zjadają mięso z wypustków, zostawiając bardziej mięso w “kostkach”.
Jedzą dośc chętnie. Nie wiem, czy przyczyną jest samo mięso, czy … Lickimat.
Po drugie, czy to jest bezpieczne? Tak. mata jest bezpieczna dla kota. Ma rozmiar 20×20 cm. Tak więc kot na 100% nie zrobi sobie krzywdy korzystając z Lickimat. Kota nie trzeba również uczyć korzystania z Lickimat – lizanie jest niejako intuicyjne. Będę również testować Lickimat w przypadku kociąt (tu zobaczę czy kocięta będą używać Lickimat chętniej niż normalnych misek czy talerzyków).
Wreszcie, czy to jest fajne? Przynajmniej satysfakcjonujące? Moja ocena to “niezbyt” – a w przypadku moich kotów. Maty Lickimat według mnie wcale nie spowalniają jedzenia. Nie spowolniły jedzenia u moich kotów, nie powodowały specjalnie wylizywania jedzenia z maty. Koty nie wybierały chętniej jedzenia podawanego na nacie Lickimat.
Nie zauważyłam jednak, by moje koty były sfrustrowane. By wymagały uspokojenia, by denerwowały się burzą… Stąd również możliwe, że Lickimat nie jest w przypadku moich kotów tak skuteczna.
Chwyt marketingowy?
Teraz zastanówmy się na poważnie. Czy przestraszony kot podczas burzy czy wybuchów fajerwerków rzeczywiście będzie jadł? Producent podkreśla, że jest to “nie wymagający medycznej ingerencji sposób zwalczania lęku i stresu u zwierząt.”. Zniechęcanie do podejmowania medycznej interwencji, gdy niektóre zwierzęta jej potrzebują jest bardzo nieodpowiedzialne.
To okropny chwyt marketingowy, który działa na MINUS!
Podsumowując: gdybym wcześniej przeczytała zastrzeżenie “nie wymagający medycznej ingerencji” nie poparłabym firmy. Obecnie mam 2 sztuki Lickimats w domu. Nie lubię marnować przedmiotów. Tak więc co jakiś czas moje koty będą otrzymywać coś na Lickimat. Cudów jednak oczekiwać nie będę. I kto wie, może któryś z kotów wreszcie wszystko wyliże? 😉
U mojego kota akurat jedna z mat tej firmy sprawdziła się rewelacyjnie. Kaszmir jest niewidomy na podłożu neurologicznym i ma też inne zaburzenia – epilepsja, nadwrażliwość, łatwo się stresuje, jest niekuwetowy itd. Mata do lizania to praktycznie jedyna zabawka, z których potrafi korzystać. Rozsmarowuję na niej mokrą karmę firmy Gussto i z mojego doświadczenia wynika, że ona jest w większości na tyle rozdrobniona, że Kaszmir jest w stanie znaczną większość wylizać. Nie wszystko zupełnie do czysta, ale na koniec zostają tylko drobne resztki. Kaszmira to bardzo absorbuje, a to ważne, bo on nie ogarnia innych zabawek. I nie – nie jest to komentarz sponsorowany. Chciałam tylko nieco wyważyć negatywną recenzję powyżej. Dla kota niepełnosprawnego – zdecydowanie polecam spróbować.