Większość osób spotyka ludzi, którzy odmawiają kastracji swoich kotów.
Niektórzy twierdzą, że „kontrolowana” pseudo-hodowla zapewniała kotom wigor, podczas gdy koty rasowe stawały się coraz bardziej niezdrowe. Inny pseudo-hodowca masowo sprzedaje kocięta, których rodzice prawdopodobnie zostali sprzedani z zastrzeżeniem, że zostaną wykastrowani w wieku 6 miesięcy. Istnieje ograniczenie liczby członków rodziny, przyjaciół i znajomych, do których takie kocięta mogą trafić. Co się stanie, gdy skończy się ta podaż domów?
Brutalne statystyki
Codziennie giną tysiące zdrowych, przyjaznych kotów i kociąt tylko dlatego, że przekraczają liczbę dostępnych domów. Na niektórych obszarach ginie około 80% zdrowych kociąt.
- Jedna kotka może być odpowiedzialna za urodzenie 420 000 kociąt w ciągu 7 lat. Ludzie, którzy adoptują od właścicieli, którzy odmówili kastracji, często biorą tego właściciela za wzór do naśladowania i pozwalają na rozmnażanie własnego zwierzaka.
- Wiele osób jest emocjonalnie szantażowanych przez przyjaciela, którego kocięta „potrzebują domów”, ale później decydują, że nie chcą brać odpowiedzialności za posiadanie zwierząt.
- Przeprowadzone badania sugerują, że w przypadku nawet 50% adopcji nie udaje się wykastrować kotów, a tym samym pozwala się im na pierwszy miot pomimo umów z zastrzeżeniem kastracji.
- Wielu właścicieli, którzy odmówili kastracji, uważa, że organizacje typu TOZ automatycznie zabiorą ich bezdomne kocięta i zajmą się nimi. Jednak po prostu nie ma wystarczającej liczby dostępnych schronień. Wiele schronisk jest pełnych nadwyżek kociąt wyprodukowanych przez tak zwanych „kontrolowanych hodowców kociąt”, którym zabrakło przyjaciół lub krewnych, którzy mogliby zabrać kocięta i którzy mówią: „Myślałem, że mam domy dla nich wszystkich”.
- Istnieje bardzo niewiele miejsc, w których istnieje prawdziwy popyt na koty nierasowe. Jest mnóstwo kociąt od nieodpowiedzialnych właścicieli, bezdomnych ciężarnych i kociąt porzuconych po prostu na śmietniku. Nawet na obszarach, na których znajdują się schroniska dla kotów, na poboczach dróg, na tablicach ogłoszeń w klinikach weterynaryjnych i w lokalnych gazetach pojawią się informacje o skali sytuacji nadmiaru kociąt.
- Niekastrowane koty „naturalnie rozmnażające się” są bardziej narażone na FeLV, FIV i inne infekcje przenoszone przez gryzienie i walkę. Kastracja zmniejsza prawdopodobieństwo walki i eliminuje krycie, znacznie zmniejszając ryzyko FeLV/FIV. Hodowla „naturalna” zapewnia rozprzestrzenianie się śmiercionośnych wirusów.
- Niekastrowane kocice są bardziej narażone na torbielowate jajniki, ropomacicze, guzy sutka, niedobory wapnia i mogą umrzeć w trakcie kociaka lub w jego wyniku.
Takie są ponure statystyki. Jakich innych argumentów używają hodowcy moggy na poparcie swojego nieodpowiedzialnego hobby?
Koty z rodowodami
Hodowca „rodowodopodobnych” upierają się zwykle, że istnieje gotowy rynek na kocięta w typie rasy. Czy jednak tak jest w rzeczywistości? Zwykle koty długowłose znajdują rzeczywiście szybko nowe domy, podczas gdy inne, krótkowłose, zwykłe mruczki siedzą w schroniskach latami.
Prawdziwy hodowca kotów z rodowodem jest odpowiedzialny za każde życie, które przyszło na świat w jego hodowli. Nie oznacza to tylko szukania domów dla kociąt – to także szeroko zakrojona opieka zdrowotna nad kociętami przed oddaniem do nowego domu, gwarantująca im dalsze zdrowie i wolność od problemów genetycznych, gotowość do przyjęcia z powrotem kociaka w przypadku niepowodzenia, w przypadku narodzin zdeformowanego kociaka – decyzja o jego eutanazji.
Ilu hodowców kotów w typie rasy gwarantuje to samo? Ile kociaków trafia do nowych domów zaszczepionych i z gwarancją dalszego zdrowia i dalej, jeśli jest problem, ilu hodowców kociąt przyjmuje kociaka z powrotem lub, jeśli rozwinie się u niego problem dziedziczny, zastępuje go kociakiem, który jest wtedy zdrowy i silny? Nawet gdy pieniądze przechodzą z rąk do rąk, niewielu hodowców bierze na siebie odpowiedzialność tak daleko posuniętą. Wbrew powszechnemu przekonaniu hodowcy kotów rasowych rzadko osiągają zyski, większość z trudem pokrywa własne koszty.
Co więcej, odpowiedzialny hodowca sprzedaje kocięta kastrowane, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się potencjalnie niechcianego potomstwa, którego nie znajdzie nowych domów i stanie sie po prostu bezdomne. To nie jestaby uniemożliwić kupującemu „wtrącanie się w interesy hodowcy” i robienie mu konkurencji, ale jest częścią odpowiedzialności hodowcy za zwierzęta, które urodziły się w jego hodowli, oraz odpowiedzialności za całą populację kotów. Hodowcy wycofują również (tj. kastrują) kotki hodowlane na długo przed tym, zanim dalsza reprodukcja stanowi zagrożenie dla zdrowia kota, podobnie reproduktory są przenoszone na emeryturę, gdy zapewnią zdrowe nowe pokolenie. Koty, które przekazały szkodliwe geny, również przechodzą na emeryturę, aby zapewnić, że geny nie będą się dalej rozprzestrzeniać – ilu hodowców kotów w typie rasy może twierdzić to samo? Ilu w ogóle wie o stanach spowodowanych przez przenoszone geny recesywne, które mogą objawiać się przez kilka pokoleń? A może nawet troszczyć się o zdrowie genetyczne własnych kotów i potomstwa nawet w „kontrolowanym” programie hodowlanym kociąt?
Denaturacja kota????
Niektórzy twierdzą, że kastracja staje się ideologią samą w sobie, mającą na celu denaturację prawdziwego gatunku kotów. Kot domowy nie podlega już procesowi naturalnej selekcji, który zapewnia przetrwanie najsilniejszym. „Prawdziwym gatunkiem kota” jest jego dziki przodek, F. lybica, stąd udomowienie w czasach faraonów już „denaturowało” prawdziwy gatunek kota. Inni właściciele uważają, że koty, podobnie jak ich właściciele, potrzebują i cieszą się życiem seksualnym. Dla kotów, w przeciwieństwie do ludzi, seks zawsze równa się potomstwu, ponieważ są one indukowanymi owulatorami.
Chociaż natura zaplanowała rozmnażanie się kotów, natura chce również, aby 90% kotów w stanie naturalnym umierało z powodu chorób, głodu lub drapieżnictwa w pierwszym roku życia. W stanie domowym koty są lepiej odżywione, rodzą znacznie więcej potomstwa o wyższym wskaźniku przeżywalności. Kastracja kotów domowych jest przyjęciem odpowiedzialności za rozwiązanie trwającego problemu przeludnienia, a nie próbą denaturacji kota.
Kastracja zaczęła być doceniana jako środek zdrowotny przez odpowiedzialnego właściciela zwierzęcia. Niektóre badania sugerują, że kastracja może podwoić oczekiwaną długość życia kota.
Jeśli hodowcy kotów w typie rasy naprawdę wierzą, że chronią dzikie zachowanie kotów, to niestety się mylą. Nie robią nic poza hodowlą nadwyżek udomowionego zwierzęcia, które kilka tysięcy lat temu utraciło nieznośne dzikie zachowania. Pomysł, że kastracja denaturuje kota, jest romantycznym pojęciem opartym na ignorancji kota w jego prawdziwym dzikim stanie i na odmowie uznania problemu przeludnienia, który prowadzi do niszczenia zdrowych, przyjaznych kotów bez lepszego powodu niż brak wystarczającej liczby kotów domy do obejścia.
Hodowla kotów nierasowych a ich wyginięcie
Co powiesz na sugestię, że kontynuacja kastracji oznacza, że kotu nierasowemu grozi wyginięcie, pozostawiając jedynie koty rasowe (hodowcy kotów w typie rasy czasami posuwają się nawet do sugestii, że rasa czysta czyni koty genetycznie niezdrowymi). Hodowcy rodowodowi wybierają najzdrowsze i najlepsze w typie koty i hodują je dla zdrowia i wigoru, tak jak dobór naturalny zrobił to dla kotów z wolnej hodowli. Badania pokazują, że grupy kotów w typie rasy są same wsobne, ponieważ koty są z natury bardzo terytorialne. Jest to szczególnie widoczne u kotów żyjących w koloniach; nie tylko zdziczałe kolonie, ale także gospodarstwa domowe odmawiające kastracji, w których rozmnaża się między sobą kilka pokoleń kotów domowych.
Ilu hodowców kotów w typie rasy szuka par hodowlanych ze względu na ich doskonałe cechy genetyczne lub dlatego, że genetycznie się uzupełniają? Hodowcy tacy często trzymają kilka samic, które są wielokrotnie kojarzone z tym samym kocurem, zmniejszając w ten sposób różnorodność genetyczną. Ci, którzy pozwalają swoim kotom na swobodne kojarzenie się z czymkolwiek, nie sprawują żadnej kontroli nad genetycznym zdrowiem potomstwa, a jednocześnie narażają kotkę na śmiercionośne kocie wirusy. W przeciwieństwie do hodowców rodowodowych, nie analizują rodowodu potencjalnego kota hodowlanego pod kątem potencjalnych wad genetycznych, które mogą ujawnić się dopiero po dwóch lub trzech pokoleniach. W rzeczywistości to, co dzieje się dwa, trzy pokolenia dalej, nawet ich nie dotyczy – to problem kogoś innego.
Ponure statystyki pokazują, że kampanie kastracji nie są przesadnie gorliwe; kontrola urodzeń jest lepsza niż masowe niszczenie. Sposób myślenia hodowców kociąt to taki, który nie toleruje kastracji lub stara się wykorzystać wyimaginowany niedobór kociąt. W rzeczywistości nie brakuje kociąt; „niedobory kociąt”, o których wspominają hodowcy kotów w typie rasy, są odzwierciedleniem naturalnych wzorców hodowlanych kotów i faktu, że ludzie mają nierealistyczne oczekiwania co do znalezienia kociąt.
Hodowcy kotów w typie rasy chronią prawdziwego kota
Niektórzy twierdzą, że hodują koty w typie rasy w celu zachowania prawdziwego kota i przeciwdziałania rzekomej nadgorliwej kastracji, która ich zdaniem doprowadzi do rychłego wyginięcia kotów nierasowych, a tym samym pozostawi nam genetycznie niezdrowe koty. Jednym z często używanych argumentów takich osób jest to, że ogół społeczeństwa nie pójdzie do schroniska dla zwierząt, zwłaszcza jeśli nie mieszka w pobliżu takiego schroniska. Muszą zatem polegać na hodowcach kotów w typie rasy. Kontrolowana hodowla naturalna nie zwiększa więc populacji bezdomnych ani nie pozbawia bezdomnych domów. W rzeczywistości schroniska dla kotów są pełne „kontrolowanej hodowli naturalnej”
Hodowla prowadzi do kotów chorych?????
Czy zdrowie genetyczne gatunku może zostać naruszone z powodu rosnącej liczby kotów typu „rasowego”? W większości odpowiedź została już udzielona. Kot domowy nie jest gatunkiem kontrolowanym przez dobór naturalny, a sami hodowcy kociąt nie selekcjonują genów przyczyniających się do przetrwania, ale produkują „ładne” (nadające się do sprzedaży) kocięta. Hodowla rodowodowa jest od tego o krok.
Zdecydowana większość hodowców rodowodowych skrupulatnie dba o eliminację wad i hodowlę z genetycznie zdrowych, wolnych od chorób zwierząt. Ponieważ hodują koty, których przodkowie są znani aż do siódmego pokolenia (i później), istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że ich koty będą nosicielami nieznanej wady genetycznej niż losowo hodowane koty z problemami dziedzicznymi. Kiedy w miocie wystąpi defekt genetyczny, reproduktor i kotka (a być może cała linia hodowlana) są badani i są wykastrowani, aby zapobiec dalszemu przenoszeniu problemów dziedzicznych. Jest tak samo prawdopodobne, że będziesz mieć poważne problemy zdrowotne z kundlem, jak z rasowym. Jedna wielka różnica polega na tym, że odpowiedzialni hodowcy rodowodowi „przyznają się” do problemów (dlatego słyszymy o nich), podczas gdy bardzo niewielu hodowców kotów w typie rasy o tym powie.
Hodowla kotów w typie rasy nie jest kontrolowana, tzn. reproduktory i kotki rzadko są dobierane razem w celu uzyskania kociąt najwyższej klasy. Po drugie na jakiej podstawie jest “kontrolowana” hodowla – kolor, pokrój, który kocur trafia do niej pierwszy? kontrolowany _program hodowlany to taki, w którym znane jest pochodzenie i genetyka obojga rodziców, a osoby niosące wady dziedziczne, nawet jeśli same nie wykazują wady, nie są hodowane. Wysiłki „kontrolowanych naturalnych hodowców” zapewniają, że koty w typie rasy są zasobem odnawialnym, łatwym do zdobycia i jednorazowym, gdy kociak traci swój urok. Wiele kociąt z „kontrolowanej hodowli kotów w typie rasy” trafia do schronisk dla zwierząt.
Kastracja jako pokaz nienaturalnego zachowania
Hodowcy kotów w typie rasy twierdzą, że kastracja pokazuje rosnącą nietolerancję naturalnego zachowania wobec kotów, prowadzącą do ogólnej nietolerancji posiadania kota. To stwierdzenie wymyka się logice i jest sprzeczne z faktami. Tam, gdzie narasta nietolerancja posiadania kota, opiera się ona na przeludnieniu kotów spowodowanym niechęcią do kastracji, a nie na tym, że kastracja jest nietolerancją naturalnych zachowań. Ta postawa jest często zakorzeniona w problemie ogromnej liczby bezpańskich zwierząt; odpowiedzialni właściciele cierpieli z powodu tego problemu, a nie z powodu samego komunikatu o kastracji. Rzeczywiście, gdyby kastracja na szerszą skalę doprowadziła do zmniejszenia ogólnej populacji kotów, nietolerancja kotów jako całości byłaby mniejsza.
Ta rzekoma „rosnąca” nietolerancja ma miejsce od tysięcy lat, od kiedy ludzie po raz pierwszy wybrali przyjazne koty zamiast nieprzyjaznych. Bardzo niewiele osób chce mieć dzikiego kota jako zwierzę towarzyszące. Większość chce przyjaznego kota, który będzie siedział im na kolanach, spał na łóżku i jadł karmę z supermarketu. Wielopokoleniowa selekcja najbardziej przyjaznego potomstwa już dawno zdenaturowała kota.
Kastracja nie świadczy o nietolerancji naturalnych nawyków. Udomowienie już usunęło lub zmodyfikowało dzikie nawyki. Po kastracji pozostaje wiele naturalnych nawyków – koty, które polują przed kastracją, nadal polują później. Zdziczały kot, który jest wykastrowany, nie staje się automatycznie posłuszny. Spośród tych nawyków, które ulegają zmianie, warto pamiętać, że wiele kotów jest oddawanych do schronisk dokładnie w momencie, gdy te nawyki się rozwijają. O wiele lepiej dla kota mieć dobry dom, z ograniczonymi możliwościami hodowlanymi i zmodyfikowanymi przyzwyczajeniami, niż porzuconym lub zniszczonym.
Rodzaje hodowli
Istnieją również „hodowcy”, którzy produkują dużą liczbę kociąt rodowodowych / rasowych, ale których interesuje liczba i zysk, a nie wspieranie wybranej rasy lub selektywna hodowla w celu uzyskania najlepszych cech. Najgorsze z nich działają jako farmy kociąt i hodują bez względu na zdrowie i dobrostan.
Gorszym rodzajem są małe przydomowe hodowle mające jedną lub dwie samice hodowlane i niekastrowanego samca i hodujące 3 lub 4 mioty od każdej samicy rocznie. Nie postrzegają siebie jako niszczących uznaną rasę, chociaż ich kocięta nie są zarejestrowane i mogą być „podobne” lub wyhodowane z kotów nabytych jako „jakość zwierząt domowych”. Nie uważają, że przyczyniają się do przeludnienia, nawet jeśli hodują tylko koty w typie rasy – w rzeczywistości uważają to za cnotę i twierdzą, że hodowcy rodowodowi/rasowi osłabiają koty.
Hodowcy wyżej wymienieni uważają hodowlę kotów rasowych, a nie wystawianie swoich zwierząt lub ulepszanie rasy, za dochodowe hobby. Hodują na „rynek zwierząt domowych” i żadna z ich „linii” nie spełnia standardu rasy. Zawsze mają dostępne kocięta.
Hodowcy kotów w typie rasy – przyjaciel, wróg czy wprowadzanie w błąd
Przekonanie, że kastracja denaturuje kota i zapewnia mu uległość i zależność od ludzi, jest romantycznym pojęciem, opartym na nieznajomości aktualnej sytuacji dotyczącej dobrostanu/przeludnienia. Od tego poglądu dzieli nas już krótki krok do przekonania, że samo trzymanie kotów jako zwierząt domowych denaturuje koty, czyniąc je posłusznymi i zależnymi. Czy hodowcy kotów w typie rasy zapewniają stałe zdrowie kota jako gatunku, czy po prostu dostarczają amunicję lobbystom przeciwko kotom? Czy pracują, aby pomóc kotom, czy też wzmacniają postawę, że koty są jednorazowe i łatwe do zastąpienia, jeśli nie podoba ci się ich wiek/rozmiar/kolor/przyzwyczajenia lub wymagania dotyczące twojego czasu i dochodów.