FEMALE
- Nickname Yvette
- Date of Birth May 18, 2001
- Passed Away May 09, 2020
- Color szylkret
Yvette była pierwszym kotem w naszym domu.
Gdy byłam mała zawsze chciałam mieć jakieś zwierzę. Pamiętam, że co roku przed urodzinami błagałam wręcz swoich rodziców o to, bym wreszcie mogła mieć ukochanego psa. Albo kota.
Potem miałam rybki, wielkie akwarium. Ale przecież rybki nie przyjdą, nie przytulą się, nic nie powiedzą.
I gdy wyprowadziłam się z domu rodzinnego to członkiem mojej nowej rodziny została Yvette. Tak naprawdę to miała na imię Carmen.
Poznałyśmy się na wystawie psów w Łodzi. Ktoś sprzedawał ją z kartonu i gdy podeszłam, to ta długowłosa kupka futerka po prostu wskoczyła na mnie i się przytuliła.
Tak! wiedziałam, że to mój kot. I że nie mogę jej zostawić w tym kartonie. Do dziś pamiętam jej cenę. 200 zł. Nie wiem, czy wówczas było to dużo czy mało, wiem, że wtedy jeszcze można było sprzedawać koty w dowolnych miejscach i uznaję to za nieludzkie.
Tę kupkę futra pokochałam od pierwszego wejrzenia. Jej mądre oczy, jej zachowanie. Nigdy nie zrobiła nic głupiego, przez całe swoje życie.
Yvette pokazała mi jak kochać zwierzęta. I to, że zwierzę jest zawsze. I w chwilach, gdy mach ochotę wyć z wewnętrznego bólu i w chwilach, gdy chcesz z radości skakać pod sufit. Zawsze jest, zawsze wysłucha.
Podkoniec swojego życia Yvette zaczęła tracić swój słuch, wzrok.. Stawała się coraz bardziej niedołężna. Nie zawsze trafiała do kuwety. Stwierdziłam, że czas, by zaczęła nosić pampersa. To jej bardzo pomogło.
Niestety miała również zanik mięśni, więc często spała całymi dniami.
Pewnego dnia wstała i … miała niedowład tylnych łapek. To był 19,5 rok jej życia. Umówiłam się z lekarzem na pożegnanie jej.
Prawdopodobnie nawet nie wiedziała co się z nią dzieje, po prostu zasnęła, na moich rękach, w swoim kocyku. Babuleńka jak ja nazywali w lecznicy….
Nigdy jej nie zapomnę. Jej, która gdy przychodziła do weterynarza to siadała sobie na krzesełku i czekała na swoją kolejkę Jej, która bawiła się w piłkę. Jej, która piła mleko z kubka….